przyznać, choćby tylko przed sobą, że podróż samochodem
to o wiele wygodniejszy sposób przemieszczania się po Londynie niż trzęsienie się w zatłoczonym autobusie. Zwłaszcza dla marudzącego niemowlęcia. Zastanawiało ją tylko, czemu w samochodzie zainstalowano niemowlęcy fotelik. Zrobiło jej się przykro na myśl, że Nikos Kristallis ma żonę i gromadkę dzieci. Tym bardziej że zamożny mężczyzna z dużą rodziną miałby przed sądem znacznie większe szanse R S na uzyskanie opieki nad Dannym niż ona, samotna, pracująca kobieta. - Czy ty i twoja żona macie dzieci? - spytała. - A czemu o to pytasz? - odparł Nikos pytaniem na pytanie. Jego mina świadczyła o tym, że całkiem niewłaściwie zrozumiał jej ciekawość. - Masz w samochodzie fotelik - wyjaśniła. Nie chciała, żeby wiedział, że to dla niej ważne. - Nie jestem żonaty i nie mam żadnych dzieci -powiedział, ani na chwilę nie spuszczając oka z Carrie. - Ale rozmowę o moim stanie cywilnym możemy dokończyć później. - Jeśli o mnie chodzi, to właśnie została zakończona - stwierdziła stanowczo Carrie. Nie chciała, żeby Nikos Kristallis zaczął sobie cokolwiek wyobrażać. Wprawdzie był nieziemsko przystojny, a pocałunek w gabinecie Darrena zrobił na niej ogromne wrażenie, ale to było przedtem, zanim się dowiedziała, kim jest ten człowiek i czego od niej chce. A przede wszystkim nie życzyła sobie, żeby ona sama zaczęła sobie za dużo wyobrażać. Nik tylko się uśmiechnął. Carrie ten jego uśmiech - domyślny, pewny siebie - doprowadzał niemal do szału. Wolała i tego uczucia po sobie nie pokazać, więc odwróciła głowę, popatrzyła na zalaną deszczem londyńską ulicę. I nagle się przeraziła. Nikos pochylił się nad Dannym, odpiął pasy mocujące dziecko do fotelika. - Co ty wyprawiasz? - zawołała wystraszona nie na żarty. R S - A jak inaczej mam go wyjąć z auta? - zdziwił się szczerze Nikos. - Czyżby mój kierowca przywiózł nas pod niewłaściwy adres? Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że auto się zatrzymało. Ponownie wyjrzała przez okno. Limuzyna stała na wprost wejścia do domu Carrie. - Dzięki za podwiezienie - powiedziała. Starała się zachować spokój, mimo że czuła się naprawdę bardzo głupio. - Ja sama wezmę Danny'ego. - Dobrze - zgodził się Nikos. - Ja przyniosę rzeczy. Otworzył drzwi, do wnętrza samochodu wdarł się mokry podmuch wiatru. Carrie wzięła Danny'ego na ręce, stanęła na chodniku.