Lily z zamkniętymi oczami kiwnęła głową.
– Pamiętam – rzuciła. – Pytał, czy wraz ze swoją aktualną przyjaciółką może za dwa tygodnie u mnie przenocować. Przyjeżdżają na jakieś wielkie przyjęcie, a w obydwu naszych lokalnych hotelach nie ma już miejsc. Pewnie usłyszałaś, że zaproponowałem im lunch. – Naturalnie, przygotuję lunch dla was wszystkich – rzekła, nadal nie otwierając oczu. Miała ochotę dodać: ,,Ty tu rządzisz’’. – Jest obecnie z Alice Thorpe – ciągnął. – Znałem ją kiedyś. Ciekawe, jak teraz wygląda. Lily nic nie odpowiedziała. Pomyślała z zamierającym sercem, że będzie musiała być uprzejma dla jego nieokrzesanego przyjaciela. Potem pocieszyła się myślą, że być może zdoła uniknąć zetknięcia z nim. Poza tym Oliver był wtedy pijany. Na trzeźwo zapewne nie zachowuje się tak ordynarnie. Oboje znów zapadli w przyjazne milczenie. Dopiero po pewnym czasie Theo zagadnął: – W ostatni piątek turnusu Barry organizuje zawsze coś w rodzaju pożegnalnego wieczorku. Kolację podaje się później, o dziewiątej, i zazwyczaj są też przewidziane jakieś atrakcje. Tym razem mogą one wyglądać trochę inaczej niż zwykle, ponieważ większość gości to młodzi ludzie. W każdym razie Barry uprzedzi nas, czego się mamy spodziewać. Dziewczyna spojrzała na niego. – Czy to znaczy, że trzeba będzie się wystroić? – Cóż, na wszelki wypadek przywiozłem smoking. Jeśli zaś chodzi o ciebie, nada się większość tego,w czym cię widziałem.Na przykład ta cytrynowa letnia sukienka na ramiączkach byłaby w sam raz. Lily ułożyła się wygodniej na leżaku i znów przymknęła oczy. Ucieszyła ją perspektywa uroczystej imprezy. Niewiele ich miała dotąd w życiu. Na szczęście zabrała swoją jedyną wieczorową kreację – powłóczystą, sięgającą za kolana suknię w rozmaitych odcieniach błękitu. Był to strój elegancki, a jednocześnie niezobowiązujący i świetnie nadawał się na letnią porę. Nigdy jeszcze nie włożyła tej sukienki, ale z pewnością będzie się w niej doskonale czuła. Tupot stóp i podekscytowane dziecięce głosy oznajmiły powrót Frei, Aleksa i Toma. Wszyscy troje podbiegli i padli na leżaki. – Podobało się wam przedstawienie? – zapytał ich ojciec. – Było fantastyczne! – odpowiedzieli chórem. Potem dziewczynka zapytała, najwyraźniej wyczekawszy na odpowiedni moment: – Tato, palec mnie jeszcze boli, więc czy będę mogła przenocować dziś u Lily? Przez chwilę przyglądał się jej bacznie. – No, nie wiem – rzekł wreszcie. – Tak ci źle z nami? – Nie... oczywiście, że nie – odparła ostrożnie. – Pomyślałam po prostu, że gdyby mój palec w nocy znów zaczął krwawić, nie musiałbyś jej wzywać i budzić wszystkich. – Jeśli Lily się zgodzi... – powiedział z nikłym uśmiechem. – Naturalnie, że się zgadzam – oświadczyła, po czym rzekła żartobliwie do Frei: –Mam nadzieję, że nie chrapiesz? Wracając z jadalni po kolacji dzieci, spotkali w holu Barry’ego. – Witam! – zagadnął jowialnie. – Ależ wspaniałą pogodę nam przywieźliście! Jesteście wszyscy opaleni na brąz. W piątek kolacja